„DZIWIĘ SIĘ, ŻE POLACY NIE WYSZLI JESZCZE NA ULICE…”. Czy naprawdę nie potrafimy? Czy może jednak dojrzewa w nas przekonanie, że nie tędy droga? A jeśli nie tędy, to którędy?
Wiecie co, rozumiem to wszystko co zawarte w filmie i zarazem nie rozumiem. Prawie wszystko jest prawdą, oprócz tego, że ten rozpostarty przez taką rzeszę emigrantów – obraz Polski i obraz ich idealistycznych mniemań jest jakiś nierzeczywisty. Nie ma tu krzty zrozumienia chociażby owej historii, <którą za granicą poznaje się lepiej i bardziej docenia>.
Chociaż nie podoba mi się to samo, co braciom na emigracji, to widzę pewną sprzeczność, w mówieniu z jednej strony ” Dziwię się, że Polacy nie wyszli jeszcze na ulice”, i innych tego typu podobnych bzdur. Wysłuchawszy takiego rodzaju sugestii zastanawiam się czy nie żyjemy w średniowieczu. I to jest paradoksalne. Ktoś kto mówi, ” zróbcie rewolucje”, „czemu oni nic nie robią” po pierwsze daje wyraz ignorancji wobec rozwoju kraju, który ma swój dorobek, lawiruje pomiędzy zupełnie niezwyczajnymi dziejami, a nowoczesnymi kształtami, pędzącego na przód świata, szuka siebie, i nie są od tego wolni ani nasi dziadkowie, ani rodzice, ani my, ani nawet nasze dzieci. Na to potrzeba, czy tego chcemy czy nie, między innymi- czasu. Z drugiej strony słyszę ” czemu Polacy nic nie robią”- od kogoś, kto dołączył do grona osób, które uciekają poza granice kraju z bezsilności, czyli sam odcina się od jakichkolwiek możliwości wprowadzania zmian w swoim państwie- i zastanawiam się jak to jest z jego wiarygodnością. Sorry, ale coś jest nie tak.. Może zaraz się spyta, co on tam może. Ano, wiecie jak to leci. Trzeba zacząć od siebie. Poza tym, z jednej osoby wyjeżdżającej, robi się ten milion i dwa itd.
Wkurza mnie osobiście biadolenie o Polsce, w takim brzmieniu. Jak wszyscy zauważają w filmie, co nie jest dla mnie nowością- tam też trzeba i to często dużo ciężej, solidniej pracować, brać odpowiedzialność, nic nie ma za darmo. Tutaj w Polsce jest tak samo ! Po prostu nic nie ma za darmo! Ale jest coś takiego, że tam można zarywać dnie i noce pracując, a tutaj w Polsce jakiś inny chyba wymiar, bo nikomu nic się nie chce. Owszem: zarobki nie dają się porównać, urzędnicze dochodzenia są koszmarem cywila, ZUS ect., bene-fity, polityka pro rodzinna- brak itd. Ale kto na Boga uważa, że wystarczy założyć ręce, powiedzieć ” mnie to mnie obchodzi”, ” ja się z tym nie identyfikuje” ” mnie to nie interesuje”, ” co za cymbały w tym rządzie” ” zróbcie sobie rewolucje”, to faktycznie żyje w średniowieczu umysłowym. Nie ma nic od tak. Państwo Polskie, społeczeństwo jest faktycznie niedojrzałe, po ostatnich dziesięcioleciach z których ledwo się wykaraskaliśmy, ale z podniesioną głową naszych dziadów i pradziadów, weszliśmy my również młodzi z roszczeniami, których faktycznie nikt od razu i w tym momencie dziejów, nie jest wstanie dać. To my sami tworzymy rzeczywistość. A tworzymy ją tym, że zamiast ” chcę zrobić to czy to”,” chcę zmienić to czy to”, odcinamy się od tego, odwracamy plecami. Tymczasem, musimy, to zakłada mądrość, brać poprawkę i na historię, na to, ile w gruncie rzeczy i to od zera zdołaliśmy zbudować, osiągnąć, jak również na to, że dalsze przemiany są proporcjonalnie odwrotnie, do tego ile sami jesteśmy również wstanie oferować swojemu Państwu, jako pewnej wspólnocie, społeczeństwu, rodzinie itd. Jestem tak samo sfrustrowana, jak Wy bracia poza granicami, ale nie godzę się na taki hymn żałości o Polsce, która dla mnie ma tyle więcej krajobrazów piękna, odkrywanej przez Was historii, horyzontów, którym trzeba wychodzić na przeciw, a nie brukać kolejnymi lamentami.
Czy ” tam gdzie nie da się żyć” jest faktycznie tak rewolucyjne? Powątpiewam, bo nie ma w nim nic, czego przeciętnie rozeznany człowiek by nie wiedział. Okey. Nie chodzi o wiedzę- ale meritum sprawy, i o to, że miliony osób na obczyźnie obnażają niemoc swojego państwa i swoją frustracje.
Patrzę na Słońce, które usadowiło się na jednym z domów, myśląc, że ” tam gdzie da się żyć” jest po prostu decyzją, że chcę ” tu czy tam”. Skoro ” tam się da żyć” a tu nie, to, co ja tu robię… i dlaczego tyle żalu w głosach tych ludzi, którzy wyjechali.
Życzę wszystkim ducha życia, by niezależnie gdzie jesteśmy- żyli pełnią życia, ducha wiary, że mamy wpływ, nie tylko na swoje życie, ale oblicze ziemi i ducha odwagi, by nie poprzestawać na egzystowaniu w komfort zone, ale walczyć o to, co nam wszystkim jest najdroższe.
fot. source Dave Dube