Każdy praktycznie ma w środku coś takiego miękkiego, co sprawia, że nie jesteśmy robotami zaprogramowanymi wyłącznie na osiąganie celów, na działanie. To raczej prosty obrazek tych sytuacji w codzienności, w których mamy szansę dać komuś coś więcej, niż klarowne odburknięcie, mające być sygnałem dla drugiej strony, by niezwłocznie rozpuściła się w powietrzu.
Niby oczywiste, a jednak ciężko będąc zmęczonymi i zaganianymi, ocalić w sobie tę cząstkę normalnej i pożądanej, zwyczajnej emocjonalności. Tego człowieczeństwa, w którym jest się uważnym, czułym i nawet w obliczu terroryzujących, by się wycofać myśli i najsłuszniejszych argumentacji- zostać i wysłuchać, okazać zrozumienie, przytulić, uśmiechnąć się do kogoś, zapytać, zadzwonić. Liczy się nie tylko to, że coś dla kogoś zrobimy, ale jak to zrobimy. Zarówno w domu dla swoich bliskich, bo często jesteśmy tak już wykończeni, że ograniczamy się do najbardziej zdawkowych uwag, czy po prostu rzeczy, które akurat mogłyby być pominięte, tymczasem nie rozmawiamy o tych faktycznie ważnych co do odczuwania, nurtujących nas kwestii. Z kolei w pracy, przywaleni różnymi sprawami, stoimy przed zagrożeniem traktowania ludzi po macoszemu, z obojętnością i agresją, bo najchętniej bylibyśmy znaleźli się w zupełnie innym miejscu i czasie. Nie jest to proste, by nie dać się wpędzić i określić jako jakiś tam trybik w wielkiej maszynie, wciąż walcząc o to, by nie być służbistom, ale człowiekiem.
Na ogół, przynajmniej w pracy, jak to większość, jestem po tej stronie mocy, która częściej słucha, wyświadcza coś komuś, przy okazji mając często okazję poznawania ludzi i ich kolei losu.
Dzisiaj natomiast, miałam odebrać dwie swoje bardzo pokaźnych rozmiarów paczki, przy czym <bardzo pokaźnych> oznacza tutaj wagę powyżej 80 kg jednej z nich.
Dwóch kurierów dostarczających mi je w różnym odstępie czasowym, zaskoczyło mnie tak bardzo, że jeszcze idąc do pracy szłam z szerokim bananem na twarzy. – Co się właściwie stało?- Stało się życie, chłopaki okazali to co najlepsze, byli pomocni, pozytywnie nastawieni, mogłabym powiedzieć, że również dżentelmeńscy, choć to brzmi bardzo już górnolotnie. Nawet nie zdążyłam zareagować, jak jeden z nich przytaszczył mi własnoręcznie i przez niebagatelne 60 m najcięższą paczkę z totalnym uśmiechem na twarzy, z taką naturalnością odpowiadając na moje przerażenie, że no szacun. Byłam naprawdę tak szalenie zaskoczona, że tym bardziej zastanawiam się o co w tym wszystkim chodzi. Nie jesteśmy przyzwyczajeni do nawet zwykłej uprzejmości. Ale jak widać, da się. Ja również dziś doświadczyłam ponadczasowej kompozycji czaru, szlachetności, przywódczości, spostrzegawczości i dobroci…
Nasze podejście ma ogromne znaczenie. Bądźmy zwyczajnie, co niezwyczajnie zmienia rzeczywistość, bardziej ludzcy. Stanowi to libretto życia, o wyśmienitej trwałości i oddziaływaniu. Nalewka z ich mieszaniny największemu ponurakowi przynajmniej wytrąci osowiałość, a niepocieszonym zmniejszy cierpkość i być może ozdobi świat. Pozwólmy sobie i innym w domu, pracy, czy gdziekolwiek na tę miękkość, która w rzeczywistości jest również wielką siłą.
A tu proszę, moje zwarte pakunki Panom jeszcze raz dzięki za zarażanie życiem !