To była kłótnia nad kłótnie. W tym momencie trudno było mi sobie wyobrazić, by z takim rozdźwiękiem co do przekonań dało się razem żyć. Bzdura, która urosła do góry lodowej sunącej bez opamiętania w dół. Podobnie jak mój gniew. Czy to sama kwestia przekonania, czy bardziej chodziło o sposób jej dostarczenia? To drugie na pewno wzmogło żar tlący się w moim wnętrzu.
Ile razy przekazując sobie nawzajem jakiś pogląd, robimy to w sposób tak nieudolny! Mamy przykrą manierę mówienia „A bo Ty to jesteś…”, „Ty wszystko psujesz”, „Ty nic nie rozumiesz”, „Jesteś głupi” i całą masę innych na tej samej zasadzie. Dopóki nie zrozumiemy, że taką drogą nie zajdziemy daleko, będziemy wciąż zapładniać ten rodzaj impulsów, które będą jedynie niszczyć, osłabiać i sprawiać wzajemnego cierpienia. Jest pewnym nawykiem na początku nauczenie się mówienia na zasadzie „Ja czuję to i to..”, „Nie lubię, gdy…”W tej sytuacji czuję się..”, „Podobało mi się..”. Zrozumienie tego, że „Ty głupku”- powoduje nic ponad drażnienie i przyczynianie się do kolejnego negatywnego zachowania, a także i przekonania o własnej nieużyteczności osoby do której jest skierowane- jest czasami kamieniem milowym komunikacji partnerskiej.
Poza tym nie staramy się zrozumieć skąd tak właściwie bierze się nasze stanowisko na dany temat, tylko zakładamy bezkrytycznie, że mamy rację. Sęk, w tym, że bardzo często albo tej racji nie mamy, albo jest ona gdzieś po obu stronach. Niezależnie od tego, jest bardzo potrzebne, aby próbować szukać aspektów porozumienia. Takie zakonserwowanie w koncepcjach, które przeciwnie od naszych wyobrażeń, często nie są nawet tak naprawdę naszymi, tylko powielonymi schematami!- miażdży komunikację. Nie warto impregnować swoich obrazów, twierdzeń. Z doświadczenia wiemy, że to jedna z najtrudniejszych sztuk zresztą. Ale gdy się udaje jest jednym z najcenniejszych, najbogatszych doświadczeń zarówno dla nas, jak dla tych najbliższych osób. Próbujmy przedostawać się tam, gdzie aż głucho, gdzie nasze osądy odizolowane od powietrza tężeją uniemożliwiając wzajemne i prawdziwe porozumienie.
Są dni kiedy jest bardzo ciężko. Głos zabierają emocje, uczucia, tak silne, że dosłownie wióry chcą lecieć. Uważajmy w takich chwilach. Słuchajmy siebie bardziej, nie prowokujmy wzajemnie, szukajmy dobrych i lepszych momentów na rozmowę, miejsc gdzie będziemy mogli bardziej do siebie dotrzeć. Wybierzmy się na spacer, albo przygotujmy komfortowe warunki w domu. Patrzmy z miłością, dzieląc tym co w sobie nosimy, ale bardziej do owych rzeczy docierając, pokazując nawzajem, nie zaś przed sobą uciekając i uprzedzając.
fot. Andrew Smith